U schyłku 1737 r. Anna Radziwiłł dała „ordynans” podskarbiemu kamery słuckiej („kamera” była ówczesną jednostką administracji gospodarczej), nakazujący mu utworzenie manufaktury. Na początku listopada tegoż roku podskarbi wraz z wynajętym fachowcem znaleźli odpowiednie miejsce pod budowę, a fundamenty położono jeszcze w grudniu.


Huta od początku pomyślana była nie jako przedsięwzięcie o charakterze ekonomicznym, a prestiżowym. Potężni magnaci zauważyli, iż posiadanie manufaktur produkujących przedmioty zbytku może być ważnym instrumentem walki politycznej, kaptowania sobie stronników i zyskania popularności wśród szlachty. Anna Radziwiłł była jednak postacią wyjątkową i mimo podeszłego wieku starała się sama wszystkiego dopilnować. Różnym „przekrętom” miały zapobiec dokładne regulaminy i staranne sprawozdania, których się domagała.

Na pierwszego szefa huty powołała cudzoziemca Rozenbauma, dyrektora archiwów w jej własnych dobrach. Po nim innego obcokrajowca, Jana Frederyka Bachstroma. Okazał się energicznym zarządcą. Mając u swego boku polskiego budowniczego, Tomasza Dzierdziejewskiego, w krótkim czasie zorganizował całą produkcję, od razu nadając jej wysoką jakość. W maju 1742 r. odszedł z manufaktury Bachstrom, sprawy administracyjne objął budowniczy Dzierdziejewski, a techniczne – Teodor Szerber.

W 1762 r. kontrolę nad hutą przejął Karol Radziwiłł „Panie Kochanku”. Karol był podporą stronnictwa zwanego hetmańskim. Jego wrogami byli Czartoryscy, zwolennicy umiarkowanych reform, popierający elekcję Stanisława Augusta Poniatowskiego. Czartoryscy oparli się na Rosjanach, patrioci zawiązali konfederację lecz ulegli łatwo nieprzyjaciołom. Do dóbr „buntowników” wkroczyły carskie regimenty. Urzecz został wtedy obrabowany po raz pierwszy.

Radziwiłł na krótko pogodził się z królem, lecz potem przystąpił do konfederacki barskiej i znów przegrał. Urzecz otrzymał wojskowego komendanta: carskiego pułkownika Czerniszewa. Prawie rok huta nie pracowała. Nie zbywała też swej produkcji. „Panie Kochanku” nie mógł odebrać zwierciadeł, a sprzedaż zawsze była słaba, nawet w czasie pokoju. Czerniszew wpierw oddał manufakturę w dzierżawę Wojciechowi Tarassowskiemu (za 12 tys. zł. czyli 650 dukatów), a potem wyjechał, zabierając lustra i szkło wartości trzykrotnie większej niż roczny czynsz.

Amnestionowany w 1776 r. Karol Radziwiłł mianował superintendentem szlachcica Leszkowskiego. Hutą zaś zajął się osobiście.

Dużym wstrząsem dla przedsiębiorstwa było uprowadzenie w 1781 r. do innej huty Józefa Piotrowicza, który zdradził nowym „pryncypałom” tajemnice produkcyjne. Można to uznać za przejaw bezpardonowej walki konkurencyjnej w... feudalizmie! Tzw. dzika konkurencja nie jest więc wymysłem kapitalizmu...

W hucie kradzieże i nadużycia władzy nabrały już rozgłosu. Skargi dotarły wreszcie do dumnego magnata. W 1786 r. powołano specjalną komisję, a książę zwrócił się do zainteresowanych z zachętami do składania skarg. Ci nie kazali się prosić.

Rozpoczął się rejestr win i grzechów. Pisarza Adamowicza oskarżono, że przez swoje nieuctwo niszczy hutę. „Zgodnie stwierdzano, że tafle odlewane z masy, do której Abramowicz przygotowywał zestaw szklarski, były pełne skaz i dziur, czyli nie nadawały się do wyrobu zwierciadeł” – napisała w swej monografii Z. Kamieńska.

Jeszcze gorsze były opinie pracowników o głównym plenipotencie. Leszkowski kazał bez potrzeby pociąć na drobne kawałki zwierciadlane tafle, narażając radziwiłłowski skarb na stratę 33 tys. złp. Stratę kolejnych 59 tysięcy spowodowała 17-miesięczna przerwa w dostawach surowców. Leszkowski dopuszczał się pospolitych kradzieży, a przez machinacje walutowe obniżał realną wartość wypłat. Nakazał też samowolne rozebranie ludwisarni. Rozdał Żydom cegły z komina po wyłączeniu produkcji szlifierni wodnej. Komisarze odkryli, iż superintendent fałszował ceny surowców i towarów itd. Działalność jego przyniosła straty na 146 tys. złp. Była to ówcześnie wielka suma. Wojenny budżet państwa wynosił kilkadziesiąt milionów!

Ku ogólnemu zdziwieniu Radziwiłł „Panie Kochanku” po otrzymaniu raportu zostawił Leszkowskiego na stanowisku i jeszcze podniósł mu pensję! Iście wielkopańska dezynwoltura! Sprawę drugiego obwinionego załatwiono tak, że zestaw szklarski miał odtąd przygotowywać Fiedorkiewicz (pod warunkiem porzucenia pewnego popularnego nałogu). Gdyby zaś pił w nadmiarze dalej, należałoby przywrócić do łask Adamowicza.  Karol Radziwiłł zmarł w 1790 r. Leszkowskiego huta pozbyła się w 5 lat później. Pozostawił po sobie manufakturę w kompletnej ruinie.

Jednak huta szkła to nie wyłącznie kierownictwo, także – personel. Prócz wolnych pracowników najemnych i pracowników przymusowych manufaktura zatrudniała również chłopów pańszczyźnianych. Przypisanych do niej było sześć wsi. Odrabiali oni na rzecz Urzecza 11 tysięcy dniówek w skali roku.

  

Kielich rżnięty w krzew różany, koniec XVIII w.

Dla wolnych najemników zbudowano mieszkania w nowych domach. Na pracownika przypadało po jednej izbie. Robotnicy krajowi, żyjący w rodzinach wielopokoleniowych, gnieździli się po 8-9 osób w jednym pomieszczeniu. Cudzoziemcy byli lepiej opłacani, lecz pozbywano się ich bez litości, gdy tylko wyuczyli następców.

Uderzają surowe kary: w 1747 r. zakuto w kajdany, aż na 60 dni, dwóch najlepszych mistrzów, Szerbera i Natusza, za dopuszczenie do powstania pęcherzy na taflach zwierciadlanych! Natuszowi obniżano zarobki. Pod koniec swej pracy zarabiał jedną zwartą tego, co na początku.

Radziwiłłowie w mistrzowski sposób stosowali zasadę „divide et impera”. Niemieccy majastrowie nigdy nie stworzyli wspólnego frontu wobec swych chimerycznych pracodawców. Kiedy majster Wunsz zachował się niesfornie i zaczął w nocy strzelać na wiwat, kierownik Szerber wraz z innymi Niemcami przyszedł do jego stancji i dotkliwie pobił.

Drugą ciekawą grupą pracowników Urzecza byli herbowi. Tak się złożyło, że ani szlachta polska, ani francuska nie uważała pracy w szkle za zajęcie niegodne szlachetnie urodzonego! Zatrudniony w hucie szkła (np. przy szlifowaniu czy ornamentowaniu) szlachcic nie tracił prawa do rodowego klejnotu. Szlacheckie rodziny Urzecza to Dubiccy (rysownicy!), Rymaszewscy (z hutą związane były ich trzy pokolenia), Aleksandrowiczowie, Hołubowiczowie i inni. O zdolnościach artystycznych jednego z Aleksandrowiczów ciepło wypowiadał się sam król.

Spośród wielu zajęć pozamilitarnych szlachta uważała pracę o charakterze artystycznym za najbardziej odpowiednią dla siebie. Rysownictwo artystyczne, nie tylko na szkle, było umiłowanym zawodembiedniejszych herbowych, a tacy stanowili przytłaczającą większość szlacheckiej masy, niebywale licznej w dawnej Polsce.

Warunki pracy w manufakturze były okropne. W XVIII w. całkowite wypełnianie pracą dnia było zjawiskiem powszechnym. Winna ona rozpoczynać się o wschodzie, a kończyć o zachodzie dnia, niezależnie od pory roku. W praktyce nieco odchodzono od tego „szczytnego” ideału. Nie z litości, a z wyrachowania. Zauważono po prostu bezsens takiej „organizacji pracy”. Regulamin z 1781 r. mówił, że praca przez cały rok ma trwał do 5 rano do 6 wieczór z półgodzinną przerwą śniadaniową i godzinną – obiadową.

W jednym z późniejszych regulaminów ustalono, że od maja do września robotnicy pracować będą przez 12 godzin, a przez resztę miesięcy – 8 godzin. Nie wliczano w to przerw. Bez zezwolenia superintendenta rzemieślnikom nie wolno było oddalać się od manufaktury nawet na pół mili. Uczniom udzielano urlopów raz w miesiącu. „Urlop” trwał od soboty wieczorem do poniedziałku rano.

Karano bardzo surowo. Zwierzchnicy chętnie dawali upust swemu krewkiemu, temperamentowi i przypadki śmierci w wyniku chłosty lub konfiskaty mienia robotnika nie należały do rzadkości. Kiedy Urzecz dostał się pod władzę Rosjan, życie robotników jeszcze się pogorszyło. Przedtem mogli bronić się przed uciskiem pisaniem suplik do księcia. Niewiele to dawało, lecz w jakiś sposób chroniło przed „temperamentnymi” oficjelami.

Hutę w Urzeczu wystawiono na pagórku, przy drodze ze Słucka do Bobrujska. Składała się z kilku drewnianych budynków. W takich samych domkach  mieszkali pracownicy. Kilkakrotnie niszczone zabudowania szybko na nowo stawiano. Mniej znaczące obiekty budowano z bierwion (nieociosane drewniane pnie). Ważniejsze budynki, jak huta właściwa, tyglarnia, potażnia, rysownia, szlifiernia czy polerownia, wznoszono z brusów (kloce ociosane na kant).

Liczba okien zależała od charakteru wykonywanej pracy. W beleghauzie było 15 okien, w rysowni aż 22, w szlifierni i polerowni wodnej po 9, w kuźni zaś jedno, a w potażni tylko dwa. Starano się też zapewnić dobre światło potencjalnym nabywcom. Z tej przyczyny w magazynie wyrobów gotowych rozmieszczono 13 okien. Okna te były oszklone. Tak samo okna w domkach osiedla pracowniczego. Był to już objaw przepychu. Materiały budowlane pozyskiwano z dóbr radziwiłłowskich. Starano się nie kupować na zewnątrz i szeroko korzystano z pracy pańszczyźnianych chłopów.

Tafle zwierciadlane produkowano raz w tygodniu otrzymując z dwóch donic do dziesięciu sztuk. W pozostałe dni hutnicy wytwarzali cegły do pieca szklarskiego i wytapiali masę szklaną. Jednocześnie z drugiej strony pieca produkowane były szyby i naczynia. W piecu szklarskim wytapiano szkło na wszelkie rodzaje wyrobów. Ta sama masa służyła do produkcji drobnej jak i dużej. Przedmiotom nadawano kształt za pomocą piszczeli szklarskiej. Pracownik nawijał potrzebną ilość szkła na koniec piszczeli z lekka zanurzony w masę szklaną, a następnie ją rozdmuchiwał.

Masę studzono przez obracanie w specjalnej łyżce, zwanej w fachowym żargonie „burgulcem”, maczanej w wodzie, która pochłaniała ciepło studząc masę. Szyby wyrabiano przez wydmuchiwanie cylindra. Rozcięty, nagrzany, a potem rozprostowany tworzył jednolitą taflę.

Szklarstwo metodę odlewania płyt lustrzanych zawdzięcza Francji. Pierwsze duże lustro odlano nad Sekwaną u schyłku XVII w. Wkrótce potem zajęli się tym Rosjanie. W 1705 r. w manufakturze Worobiewskiej zaczęto wytwarzanie zwierciadlanych tafli, produkowanych w hutach wyłącznie do tego przeznaczonych. Natomiast w Saksonii zajęto się tym ok. r. 1720.

Nasza manufaktura technologię przejęła z Francji, o czym świadczą najlepiej nazwy urządzeń hutniczych zdradzające swe pochodzenie. Część pracowników radziwiłłowskiej huty specjalizowała się w produkcji zwierciadeł, a część – naczyń i szyb. W drugim dziesięcioleciu XIX w. zaniechano wyrobu zwierciadeł. Potem huta spłonęła. Po odbudowie w 1816 r. postawiono w niej jeden piec szklarski, dwa do odprężania, dwa do suszenia drewna, jeden do wypalania tyglów oraz jeszcze jeden piec służący „do palenia wapna i kamieni”.

 Rynek zbytu wyrobów urzeckich

Ok. 1830 r. piece hutnicze zostały unowocześnione. W państwie carów hutnictwo szkła stało wysoko pod względem technologicznym, zwłaszcza w zestawieniu z ogólnym zacofaniem Rosji, gdyż cieszyło się poparciem władz. Już Piotr Wielki nakazywał dobrze traktować i odpowiednio wysoko wynagradzać sprowadzonych z zagranicy fachowców. A wszystko to w tym celu,  aby po powrocie na Zachód mogli oni zapewniać szczerze współziomków, jaką to wspaniałą krainą jest Rosja i jakie ogromne możliwości otwierają się w niej przez zdolnymi i pracowitymi ludźmi.

Szklane tafle poddawano obróbce w szlifierni i polerowni. To pierwsze polegało na zrównaniu powierzchni przez zdarcie pierwszej warstwy. Polerowanie szkła odbywało się zrazu ręcznie, choć Francuzi i Sasi stosowali już obróbkę mechaniczną Anna Radziwiłł wysłała swych ludzi do Drezna, by to podpatrzyli. Wywiązali się z zadania.

Szlifiernia i polerownia otrzymały silniki wodne. Usytuowano je nad sztucznymi stawami. Otoczono je groblą i połączono z sąsiednią rzeczką, by zapewnić bezproblemowy napór wody na koła młyńskie. Obiekty te zbudowano z ociosanego drewna. Parę lat po wzniesieniu szlifierni strawił ją pożar, lecz budynek odbudowano.  Po którymś z kolejnych pożarów, podczas wojen napoleońskich (1812 r.) spaliła się ponownie i już jej nie odbudowywano.

Płyty szklane (w Urzeczu) umieszczano w skrzyniach, szlifowanie polegało na tarciu jednej tafli przez drugą. Polerowano zaś kamieniem obciąganym filcem. Szlifiernia zatrudniała 8 ludzi, z czego 4 obsługiwało maszynę szlifierską. Szlifowano od 15 do 100 tafli w ciągu miesiąca. Ręczne szlifowanie trwało oczywiście dłużej, gdyż jedna tafla wymagała aż 12 dni pracy. Docieranie tafli drobnymi piaskami zwano szmerglowaniem. Zrazu wykonywali to pracownicy najemni (jedyne pracujące w manufakturze kobiety), potem jednak, i to stosunkowo szybko, uznano to za niepotrzebny wydatek i skierowano do tego zadania chłopów pańszczyźnianych.

Po 1765 r. budynek polerni zaniedbano. Odudowano go w 1779 r., lecz po 2 latach został rozebrany – z nieznanych przyczyn. W dziewiętnastym wieku produkcja Urzecza obniżyła się ponad trzykrotnie w porównaniu z pierwszym, najświetniejszym okresem funkcjonowania huty. W tym właśnie czasie Urzecz dawał najlepsze zwierciadła, o wielkiej różnorodności form. Luster urzeckich zachowało się niewiele. Niektóre wzorowane są na lustrach zachodnich, ozdabiano je wszakoż krajowymi herbami, na podkreślenie niejako „szlachetności” produkcji.

Ograniczenie produkcji zwierciadeł zdobionych rozpoczął się już w latach 70. XVIII w. Rysowników przerzucono do zdobienia naczyń. Wynikało to ze zmiany gustów artystycznych, zgodnych z duchem klasycyzmu. Nadal zdobiono jednak szkło „drobne”. Na naczyniach umieszczano herby bądź monogram Radziwiłłów, względnie rodów magnackich z nimi związanych więzami krwi. Ornamenty były rysowane.

Dla „firmy” szczególnie korzystna była sprzedaż szkła z rysem na zamówienie. Ustalono tu następujące opłaty. Od „jednej dziurki bądź litery” – jeden grosz. Od wiązania cyfry – dziesięć groszy. Rynek zbytu manufaktury urzeckiej miał charakter lokalny. Sprzedażą zajmowało się szefostwo Urzecza. Prowadzono ją na miejscu. Nie istniała sieć dystrybucji.

Trzy podstawowe grupy odbiorców to urzędnicy, mieszczanie i Żydzi. Do tego dodać trzeba duchowieństwo, zwłaszcza klasztorne. Jezuici kupowali dużo naczyń do swej apteki. Kupujący pochodzili ze Słucka (w latach 1765-1827 słuccy mieszczanie i urzędnicy wpłacili do kasy manufaktury 14 tys. złp.), Wilna (15 tys.), Urzecza (6 tys.), Mińska (także 6 tys.), Mozyra (4 tys.) i Bobrujska (3 tys.).

Manufaktura kompletnie zignorowała fakt znalezienia się po rozbiorach, na obszarze ogromnego państwa carów i w ogóle nie starała się podbić rosyjskiego rynku. Urzecz upadł w 1846 r.

Jerzy Grundkowski
rys. A. Bitowt

Tekst oparty został o wydaną przez PWN, a napisaną w Instytucie Historii Kultury Materialnej Polskiej Akademii Nauk, monografię Zofii Kamieńskiej.

Pozbawiony ozdób „butlik”, koniec XVIII w.

 

Całość artykułu w wydaniu drukowanym i elektronicznym

inne artykuły o podobnej tematyce patrz Serwisy Tematyczne

więcej informacj: Świat Szkła 6/2011 

  • Logo - alu
  • Logo aw
  • Logo - fenzi
  • Logo - glass serwis
  • Logo - lisec
  • Logo - mc diam
  • Logo - polflam
  • Logo - saint gobain
  • Logo termo
  • Logo - swiss
  • Logo - guardian
  • Logo - forel
  • vitrintec wall solutions logo

Copyright © Świat Szkła - Wszelkie prawa zastrzeżone.