W renesansowej Europie, u zarania ery nowożytnej, szklarze rodem z Wenecji pełnili podobną funkcję, jaką dziś w świecie komputerów pełnią Amerykanie: byli pionierami postępu, zaczynem twórczo fermentującym.

Docierali do Niderlandów i do królestwa Francji.

 Puchar potasowo-ołowiowy


Z ziemi włoskiej do Brytanii
Szkło produkowane w Niderlandach było bardziej zbliżone swym wyglądem do wyrobów pochodzących z Murano, aniżeli weneckie szkło wytwarzane nad Sekwaną. Przyczyna tego była prosta.

Italczycy szybciej aklimatyzowali się we Francji niż na terenach obecnego Beneluksu. Wielu ludzi znanych z historii Francji (przykład pierwszy z brzegu: kardynał Mazarini, rządzący tym państwem za czasów Ludwika XIV, Króla-Słońce) z pochodzenia było właśnie Włochami.

Szklarze weneccy dotarli także – w XVI w. – na Wyspy Brytyjskie. Źródła mówią o roku 1549. Włosi przybywali do Anglii z Niderlandów, z którymi przez porty w Antwerpii i Brukseli Anglia była zawsze związana.

Czysto italska huta szkła zaczęła pracować w Londynie począwszy od 1571 r. Kierownikiem huty był Giacomo Verzelini. Zatrudniał 9 przybyszy z Wenecji. Pięćdziesięcioletni wtenczas Verzelini urodził się w Wenecji. W 1575 r. uzyskał przywilej wyłączności na wytwarzanie szklanych wyrobów fasonem przypominających szkło weneckie. Król udzielił mu tego monopolu na 21 lat. Huta jego zlokalizowana była w Crutched Fiars; drugą miał przy Broad Street.
 
W 1580 r., na przedmieściach stolicy Anglii, Sebastian Orlandini (Włoch) oraz John Smith (Anglik) założyli nową hutę. Verzelini oczywiście interweniował u władz, okazując stosowny papier. Interwencja przyniosła owoce. Lord-mayor Londynu kazał rozebrać piec szklarski tudzież zagroził parze konkurentów aresztem, jeśli nadal będą lekceważyć
decyzje królewskie.

Wytwory rąk hutników wenecjanina Verzeliniego były albo pozłacane albo zdobione grawerunkiem przy pomocy diamentowego rylca. Niemało ich się zachowało do tej pory. Imponują pięknem. Napływ Włochów na wyspy trwał aż do połowy XVII w. Niektórzy przybyli sami zachęceni otwierającymi się tu możliwościami (N. Ballarin, L. Moro, V. Servino), innych do przyjazdu nakłonił James Howell, człowiek, który pracował na rzecz rodzącego się w Anglii przemysłu szklarskiego.

Howell przypłynął do Murano i zabrał stamtąd wielu pracowników tamtejszych hut. Anglicy od dawien dawna potrafili wyczuć okazję do dobrego zarobku. Nie na darmo uważani byli zawsze za naród „sklepikarzy, kupców i przedsiębiorców”. Podczas gdy myśmy walczyli o „złotą wolność” i nie dopuszczali mieszczan do współudziału w rządach, a Francuzi dumni byli z tego, że są poddanymi najpotężniejszego w Europie monarchy, wyspiarze myśleli głównie o zysku, łupiąc wyładowane srebrem i zlotem hiszpańskie floty płynące z Ameryki do portu w Kadyksie, oraz kładąc podwaliny pod rozwój nowoczesnej gospodarki.

Wykwintne angielskie szkło wzorowane na szkle weneckim miało szalone powodzenie wśród wzbogaconej na grabieży kościelnych majątków (w wyniku Reformacji) angielskiej szlachty oraz brytyjskiego stanu kupieckiego.

Dominium Roberta Mansella
Zapoczątkowana przez królową Elżbietę I polityka monopoli (spopularyzowana przez filmy fabularne oraz doskonały serial telewizyjny BBC), polityka państwowej kontroli nad rodzącą się w Anglii przedsiębiorczością, trafiła na zdecydowany opór kapitalistów. Wiek monopoli skończył się wojną domową, ścięciem króla Karola I oraz rządami parlamentu. Nowa, rodząca się klasa społeczna pokazała swoją siłę.

Zanim jednak to nastąpiło, sędziowie Królewskiego Sądu Najwyższego sprecyzowali zasady przyznawania listów patentowych: „Każdy, kto dzięki swemu rozumowi… wniesie do królestwa nowe rzemiosło lub maszynę wspomagającą nowy przemysł… ” Wytwarzanie szkła nie było w 1603 r. (data orzeczenia sądu) niczym nowym, ale… w 1612 wybudowano pierwszy pracujący na węglu piec szklarski.

I było to nowością rewolucyjną. S. Sturtevant, autor arcyzajmującego traktatu pt. „Metallica”, doniósł czytelnikom, że w Winchester House w Soutwark w podmuchowym piecu szklarskim opalanym węglem kamiennym otrzymano równie dobre szkło, jak w „miejscach, gdzie marnuje się mnóstwo drewna”.

W 1615 r. nowy szklarski obyczaj zalegalizowano w sposób nader zdecydowany. Anglicy potrafili być inteligentni i stanowczy – zwłaszcza, jeśli wzięli do kieszeni mały prezencik. Doprawdy, nie był to jeszcze czas wolnej konkurencji – na ten pomysł Brytyjczycy wpadną dopiero 200 lat później.

Stosowania drewna zabroniono – importu szkła zakazano – dziewięciu ludziom nadano przywilej wyłączności za gigantyczne na owe czasy kwoty tysiąca funtów szterlingów płaconych rocznie. Czyli była to dzierżawa. W tej dziewiątce znalazł się jeden – później podniesiony do godności szlacheckiej – który wykupił prawa od reszty i stał się wyłącznym posiadaczem monopolu.

Robert Mansell podjął ryzyko – i wygrał. Musiał mieć talent do przedsiębiorczości. Nowe huty z piecami opalanymi węglem powstawały nawet w starych rejonach szklarskich, np. w Stourbridge. Leśne huty Mansell próbował zlikwidować. Prawie mu się to udało. Zniszczył wszystkich konkurentów poza jednym – Paulem Tyzackiem.

Dominacja Mansella trwała do 1640 r. Potem wybuchła wojna domowa. Jednak Robertowi Mansellowi powiodło się przekształcenie zacofanej szklarskiej wytwórczości w przodujący w Europie dział przemysłu.

Osiemnastowieczny puchar

Piece opalane węglem
W lat ach 60. XVII w. sytuacja polityczna uległa stabilizacji. W 1661 r. M. Clifford oraz T. Powlden uzyskali prawa do nowego wynalazku – produkcji szkła kryształowego. Rok później Th. Tilson otrzymał podobny patent – obejmował on także szkło lustrzane. W tymże roku Ch. Menet wydrukował swój znakomity traktat o produkcji szkła. Stało się ono niezwykle modne. Wybornej jakości szkło użytkowe, szkło stołowe, awansowało do rangi jednego z bardziej poszukiwanych towarów na Wyspach.

Nowy rozmach handlowi produktami szklarskimi nadała kompania sprzedawców szkła (w 1664 r. uzyskała status korporacji). Ale nie tylko handlowi. Także produkcji. Z jej inicjatywy powstały nowe wynalazki. Anglikom udało się stworzyć szkło kryształowe nowego rodzaju, jakościowo równorzędne weneckiemu. Wielką rolę odegrał tu George Ravenscroft.

W 1673 r. ten były pracownik Murano założył hutę w samym Londynie, a potem szklarska korporacja pomogła mu zbudować drugą. W obu Ravenscroft zatrudniał przybyszy z Italii. W 1676 r. został przez korporację upoważniony do używania pieczęci z łbem kruka. Styl jego wyrobów był niby zbliżony do weneckiego, ale wykonanie końcowe – bardziej majestatyczne.

Ravenscroft uzyskał szkło podobne do górskiego kryształu. Dlaczego mu się to udało? Pierwszym powodem było to, że do zestawu szklarskiego dodawał ołów w większej proporcji niż Włosi, stosował też ołowianą masę szklarską. Drugim – węgiel. Węgiel jako paliwo pozwalał na osiąganie wyższej temperatury. Poziom jej był stabilny.

Stabilność temperatury ułatwiała osiąganie wysokiej jakości. Szkło produkowane przez Ravenscrofta wzbudziło powszechny zachwyt. Jest historycznym punktem odniesienia dla następców. Należy mu się cześć i uznanie.

Nieco wcześniej wspomniany Ch. Menet zasłużył się nie tylko dla produkcji szkła. Został członkiem Królewskiej Akademii Medycznej oraz jej pierwszym bibliotekarzem. Założył Royal Society. Publikował prace naukowe z medycyny i botaniki. Trzeba go uznać za człowieka renesansu. Jego książki przetłumaczono na język niemiecki. Zrobił to J. Kunckel, zarówno praktyk, jak i teoretyk, jeśli chodzi o szklarską wytwórczość. Kunckel był synem hutmistrza, także alchemikiem oraz farmaceutą.

W 1696 r. na Wyspach Brytyjskich pracowało 88 hut szkła. Największymi ich skupiskami były Londyn, Bristol, Stourbridge. Produkowano butelki, szkło płaskie oraz naczynia stołowe.

Rząd nie interweniował bezpośrednio, nie wtrącał się do produkcji, lecz czuwał, a nawet czyhał – na „kasę”. Opłata akcyzowa na szkło stała się przekleństwem angielskich hutników. Wprowadzono ją w 1696 r. – dzięki temu wiemy, ile pracowało szklarskich zakładów – po 3 latach na skutek protestu opłatę zniesiono, lecz w 1745 r. akcyzę na szkło wprowadzono znowu – tym razem na 100 lat.

Akcyza nie tylko biła po kieszeni. Była także uciążliwa w praktyce codziennej. Przy każdej hucie był „zainstalowany” urzędnik. Mierzył on każdą donicę i sprawdzał wymiary produktu. Opłatę kalkulowano w zależności od masy zużytego surowca. Podczas studzenia szkła (a tego nie da się uniknąć) pomieszczenie z odprężarką było zamknięte: szło o to, aby nikt niczego nie dodał, ani nie usunął.

Mimo to angielski przemysł szklarski rozkwitał. Najlepszy to dowód na wysoką jakość produkcji. W 1783 r. przemysł ten zarobił 800 tysięcy funtów, więcej, niż wyniósł budżet Zjednoczonych Królestw podczas pokoju.

Szkło ołowiowe
Począwszy od 1706 r. w ośrodku stołecznym rozwinęła się produkcja szkła ołowiowego o bardzo wysokiej jakości. Sztandarowym wyrobem był kielich do wina na nóżce o kształcie kolumny. W rejonie Newcastle powstał inny typ analogicznego kielicha: miał on zgrabną i wysoką nóżkę, złożoną z różnych części, bogato zdobioną spiralami. Z ołowiowego szkła wyrabiano też wazy, lichtarze, buteleczki na oliwę itd.

Piękno ich brało się z elegancji i doskonałych proporcji. Często nie bywały zdobione, ale mimo to warstwy wyższe, np. arystokracja, chętnie brytyjskie szkło kupowały. Niektóre napisy na szklanych naczyniach i kielichach posiadały wyraźną adnotację polityczną. Przykładowo, napis „zdrowie wszystkich naszych wiernych przyjaciół” odnosił się do zwolenników Stuartów, którzy przegrali walkę o władzę najpierw ze zwolennikami republiki (Cromwell, Monk), a potem z Wilhelmem Orańskim (z Holandii); mimo zaś porażki, pozostali wierni – wywodzącemu się ze Szkocji – domowi Stuartów. Wierność ta była jednocześnie symbolem przegranej sprawy.

Kieliszek do likieru

Od lat 40. XVIII w. szkło w Anglii zdobiono pięknymi szlifami o brzegach muszlowatych. Nie były one podobne do żadnych innych. Szlify uwydatniały połysk kryształowego szkła. Bardzo często cała powierzchnia wazy, patery bądź kielicha pokryta była szlifami. U schyłku tego stulecia zaczęto wytwarzać grube szkło, więc i szlif mógł być głębszy, co dodawało uroku wyrobom.

Angielskie szkło ołowiowe przypominające kryształ bardzo ciekawiło szklarzy trudzących się na Starym Kontynencie. Chcieli je naśladować, aby również wytwarzać tak piękne przedmioty. W tym celu wysyłali do Anglii wywiadowców – szpiegostwo przemysłowe nie jest wymysłem współczesności. Anglicy tych szpiegów często wyłapywali, bez pardonu wtrącając do lochów. I tak byli bardziej miłosierni aniżeli starożytni Chińczycy, którzy ludzi próbujących wykraść im sekret produkcji jedwabiu karali po prostu skróceniem o głowę.

W połowie XVIII w. szkło ołowiowe było już wytwarzane w Norwegii i Belgii, a 20 lat później jego produkcję podjęli Francuzi oraz Holendrzy. Nie udało się zachować sekretu. Co więcej, angielski styl, został powszechnie zaakceptowany. Szkło z Newcastle było eksportowane do zachodniej Europy, a największy na nie apetyt zdradzały Zjednoczone Prowincje (obecnie Holandia i Belgia). Najmniejszy wpływ Anglicy wywarli na Czechów i Niemców; tam szkło poszło własną drogą. Czesi na przykład opracowali własną technologię bezbarwnego szkła podobnego do górskiego kryształu.

Żyrandole
Żyrandole z ramionami-gałęziami ze szkła to pomysł Francuzów. Po epoce burzliwych wojen prowadzonych przez Króla-Słońce, który dążył – bezskutecznie – do hegemonii w Europie, nastał czas pokoju sprzyjający dobremu życiu. Szklane żyrandole niewątpliwie je upiększały (przedtem wykonywano je z brązu). Posiadały metalowy trzon całkowicie przykryty elementami ze szkła szlifowanego tak, że tego trzonu absolutnie nie było widać. Trzon posiadał konsole znajdujące się na różnych wysokościach. „Gałęzie” żyrandola – zakończone lichtarzami – wygięte były w literę S. Co najciekawsze, szklane żyrandole były nie tylko tańsze od wcześniejszych brązowych, ale także posiadały swoisty wdzięk, odpowiadający gustowi antycznemu dominującemu w epoce Rokoka, które wyparło majestatyczny, przeładowany ozdobami styl barokowy w sztuce i architekturze.

W drugiej połowie wieku świateł szklarze brytyjscy osiągnęli mistrzostwo zarówno w polerowaniu, jak i w szlifowaniu szkła, dzięki czemu mógł powstać nowy typ wieloramiennego żyrandola, bardziej finezyjnie wykonany aniżeli żyrandole wcześniejsze.  Wszystkie elementy posiadały bogaty szlif, zdobiony wisiorkami oraz ornamentowany. Ramiona żyrandola miały kształt inny niż litera „S”, co dawało bardziej równomierne oświetlenie. Między nimi zwisały łańcuchy ze szlifowanych kropli szkła. Mrugające światło świec padało na polerowane powierzchnie, rozbłyskując wszystkimi barwami tęczy.

Wielka to zasługa szlifierzy. W historii pozostały nazwiska Johna Akermana (właściciel firmy szlifierskiej działającej w latach 1719-1785), Jerome Johnsona, Thomasa Bettsa i Jonathana Colleta (przejął sklep po Bettsie). Maydwell i Windle drukowali reklamy ukazujące ich szlifierzy przy pracy. Po nich biznes przejęli bracia Heady. Koniecznie trzeba przypomnieć – powstałą w 1762 r. – firmę szlifierską Parkera. Dlaczego koniecznie? Ponieważ – zmieniając jednakowoż właścicieli – przedsiębiorstwo owo przetrwało do tej pory.

Około roku 1780 moda na wieloramienne żyrandole zaczęła zanikać. Zastąpiły je kandelabry i żyrandole koronowe.

Słynna angielska "czarna butelka"  



Sensacyjny wynalazek: „czarna” butelka
„Czarna” butelka w istocie nie była czarna lecz bardzo ciemnozielona. Produkowano ją od drugiej połowy XVII w., dzięki doborowi specjalnego, twardego piasku. Takie butelki nie dość, że chroniły płyn przed światłem, to jeszcze były supertrwałe, co przy ówczesnych warunkach podróżowania – trzęsący się na wybojach dyliżans – było czynnikiem rozstrzygającym o ich przydatności oraz popularności.

U schyłku tego stulecia Anglia miała już 42 huty specjalizujące się w ich wytwarzaniu (Londyn, Stourbridge, Bristol, Newcastle). Przechowywano w nich wodę mineralną, piwo i jabłecznik. Zamykano je szczelnym korkiem.

Angielska „czarna butelka” szybko zawojowała kontynent, zwłaszcza Francję. Naturalnie naród zjadaczy żab trzymał w niej swój sprawdzony trunek: wino. Już wtedy produkcja wina miała blisko dwudziestowiekową tradycję, datującą się jeszcze z czasów opanowania Galii przez legiony Cezara. Opinie konsumentów były zgodne: wino przechowywane  w butelkach – przedtem do tego celu służyły beczki i beczułki – staje się lżejsze i lepsze.

Zwyczaj butelkowania wina trafił nawet do mniejszych chat. Osiemnastowieczny autor pisał: „w rejonie Bordeaux nie ma rolnika, który by nie zabierał na pole ciemnej butelki z winem bądź innym napojem”.

Jerzy Grundkowski
Rys. Agnieszka Bitowt

Całość artykułu w wydaniu drukowanym i elektronicznym

inne artykuły tego autora:

- Szkło angielskie, Jerzy Grundkowski, Świat Szkła 7-6/2010

- Europejskie cechy i rody szklarskie, Jerzy Grundkowski, Świat Szkła 6/2010

- Szkło w Europie średniowiecznej, Jerzy Grundkowski, Świat Szkła 3/2010

- Szkło antyczne, Jerzy Grundkowski, Świat Szkła 11/2009  

więcej informacji: Świat Szkła 7-8/2010

inne artykuły o podobnej tematyce patrz Serwisy Tematyczne 

  • Logo - alu
  • Logo aw
  • Logo - fenzi
  • Logo - glass serwis
  • Logo - lisec
  • Logo - mc diam
  • Logo - polflam
  • Logo - saint gobain
  • Logo termo
  • Logo - swiss
  • Logo - guardian
  • Logo - forel
  • vitrintec wall solutions logo

Copyright © Świat Szkła - Wszelkie prawa zastrzeżone.