W targach wzięlo udział niewielu wystawców, z czego firmy zajmujące się szkłem można było zliczyć na palcach jednej ręki, a same targi zajęły jedynie jeden pawilon terenów tergowych. Zresztą w rozmowach wewnątrzbranżowych wielokrotnie padają pytania dotyczące celowości organizowania tekiej imprezy.
Targi szklarskie na wielokrotnie bardziej stabilnym rynku niemieckim odbywają się co 2 lata. A w bieżącym roku takie targi chciano zorganizować aż w 3 miastach Polski: w Katowicach, Kielcach i Poznaniu. Nic dziwnego, że jedna z tych imprez w ogóle się nie odbyła, a dwie pozostałe zminimalizowano do rangi sybolicznej. Poza tym zupełnie niefortunnie wybrano termin targów poznańskich, zaledwie 3 tygodnie po najwiekszych targach szklarskich Glasstec w Dusseldorfie.
Uczestnictwo w odbywających się co 2 lata targach niemieckich, choćby w formie zwiedzającego, jest niemal obowiązkiem każdego szklarskiego profesjonalisty. Ale uczestnictwo to pociąga za sobą koszty, no i zajmuje czas, a dla wystawcy jest sporym przedsięwzięciem organizacyjnym i logistycznym. Nic dziwnego, że dla Poznania, zaledwie 3 tygodnie później, nie znalazły się pieniądze w budżetach firm i wolne terminy w grafikach menedżerów.
Targi Poznańskie eksperymentują z formułą imprez targowych dla branży budowlanej. Przyczyn możemy się domyślać, jednak obecna tendencja nie wróży im niczego dobrego. Zamiast zmniejszać częstotliwość targów Budma – co postulują już od dawna ich uczestnicy, a co pozwoliłoby prezentować większą ilość nowości i utrzymać wysoki prestiż – organizowane są imprezy targowe dla różnych, mniejszych branż, które stają się siłą rzeczy wydarzeniami o mniejszym prestiżu, słabiej przyciągającymi wystawców.
Mamy nadzieję, że organizatorzy targów Glass&Stone wyciągną wnioski z tej porażki. Życzymy Targom Poznańskim trafnej analizy potrzeb rynkowych i lepszego wsłuchania się w vox populi, co nam wszystkim może wyjść tylko na dobre.
Zbyt skromny efekt
- Szczegóły
- Kategoria: Wydarzenia
W.K.