W połowie osiemnastego stulecia Śląsk zmienił przynależność państwową. Austria, władająca nim od paruset lat, przegrała bój o prymat w niemieckojęzycznym świecie na rzecz nowej potęgi: wojowniczych Prus fryderycjańskich. U schyłku austriackich rządów na Śląsku pracowało sześć hut, sto lat później był już ich dwadzieścia dziewięć.
Rozwój hutnictwa szkła nie przebiegał równomiernie. Huty miały swoje wzloty i upadki. Szczególnie szybko przerywały produkcję huty górnośląskie. Może dlatego, iż znajdowało się ich tam najwięcej. NaDolnym Śląsku, szklarstwo było słabsze.
Huty różniły się stanem technicznym. Zwykle zależało to od możliwości zaopatrzenia się w materiał opałowy. Gdy budowano zakład w okolicy bez dostatecznej ilości drewna, musiano liczyć się z rychłymi przenosinami. Nie opłacało się wtedy inwestować.
Inaczej przedstawiała się sytuacja hut zlokalizowanych na terenach zasobnych w opał. Budynki takich hut były solidniejsze, z reguły kryto je gontami. W połowie XIX w. zaczynano używać materiałów ogniotrwałych, jak na przykład w hucie „Józefina” w Szklarskiej Porębie. Często w najbliższym ich sąsiedztwie stawiano domy dla dzierżawców, majstrów i robotników.
Przy niektórych hutach mogło znaleźć zatrudnienie nawet po kilkanaście rodzin. Urządzenia techniczne mieściły się w jednym lub dwóch budynkach. W głównym obiekcie znajdował się piec do wytapiania masy szklanej. Tam, gdzie wytwarzano szkło taflowe, piece do odprężania znajdowały się w osobnym budynku. Większość hut śląskich miała do końca XVIII w. po jednym piecu do wytapiania masy szklanej.
Węgiel kamienny po raz pierwszy!
W hucie w Wesołej zaczęto już w 1789 r. opalać piece węglem kamiennym. Powoli w jej ślady wkraczali inni. W 1840 r. w Lipie Łużyckiej podjęto próby opalania pieców torfem.
Trudności techniczne, nieodzowne przy wprowadzaniu w życie nowych technologii sprawiły, że w 1801 r. udała się do Anglii grupa fachowców, aby zaczerpnąć informacji u najlepszych znawców zagadnienia.
Piece murowano z cegły i gliny. Wielkość pieców określano liczbą donic, w których równocześnie wytapiano masę szklaną. Liczba donic w piecu odpowiadała przeważnie liczbie otworów w sklepieniu, przez które robotnicy czerpali roztopioną masę szklaną.
Jeszcze w latach trzydziestych XIX w. tylko niektóre piece były zaopatrzone w ruszty. Wytrzymałość ich zależała głównie od użytego materiału. Górna granica eksploatacji pieca sięgała 200-230 dni. Często jednak piece nie nadawały się do niczego już po kilku tygodniach.
Masę szklaną wytapiano w donicach glinianych formowanych na terenie huty. W hutach dolnośląskich w latach trzydziestych XIX w. używano donic przeważnie od 2 do 4 tygodni. Były to prawie z reguły donice otwarte. Chyba tylko w Wesołej posługiwano się donicami zamkniętymi, znanymi w Anglii od przeszło stu lat.
Śląsk pruski wniósł wszakże pewien wkład w proces postępu. Blumenreich z Nowej Wsi (obecnie część Gliwic) uzyskał w 1846 r. patent na donice zamknięte, zaopatrzone w zamykane otwory. Chroniły one masę szklaną przed zanieczyszczeniem w trakcie wytopu, zwłaszcza gdy opalano piece węglem kamiennym, równocześnie jednak odsłonięcie otworów umożliwiało szybszy napływ rozgrzanego powietrza do donicy.
Stopniowo zwyciężało przekonanie, że oddzielne wytapianie różnych gatunków szkła przyczynia się do poprawy jakości. W 1821 r. system ten zastosowała huta w Rędzinie. W celu podniesienia jakości produkcji władze rejencji legnickiej starały się dostarczyć hutom w latach trzydziestych XIX w. odpowiednie książki fachowe. Poczynania te natrafiły jednak na opór ze strony dzierżawców hut, którym… nie chciało im się czytać.
W niektórych zakładach poddawano szkło procesowi dalszej obróbki, głównie w szlifierniach. Pierwszą szlifiernią na Śląsku, poruszaną energią wodną, wybudowano w Piechowicach w latach 1690-1691.
U schyłku XVIII stulecia produkcja szklarska wzrosła – w ujęciu wartościowym – ponad dwukrotnie. Spowodowane to było zakładaniem nowych hut. W już istniejących wydajność nie rosła.
W latach czterdziestych XIX w. dominującą pozycję zajmowała rejencja legnicka, gdzie przodowały huty jeleniogórskie. W rejencji wrocławskiej najlepsze były okolice Kłodzka, a w rejencji opolskiej – okolice Pszczyny i Opola.
Kubek (wys. 9,5 cm), Franz Anton Riedel, 1800 r.
Dominujące okręgi
Na podstawie danych z lat 1841-1845 można wytypować przodujące ośrodki produkcji szklarskiej. Były to okręgi: jeleniogórski, północno-zachodni oraz kłodzki.
Huty produkowały dla nieznanego odbiorcy bądź na zamówienie. Wprawdzie przez cały czas wytwarzano przede wszystkim szkło taflowe oraz butelkowe (białe i zielone), ale już w II połowie XVIII w. niektóre ośrodki przestawiły się na bardziej wyrafinowaną produkcję.
Na początku XIX w. wyrób szlachetniejszych gatunków szkła skoncentrował się w rejonach jeleniogórskim i kłodzkim. Oprócz szkła taflowego wytwarzano tam butelki, szklanki, kieliszki. Pierwszy żyrandol śląski powstał w latach siedemdziesiątych XVIII wieku w hucie w Batorowie.
W 1766 r. władze pruskie zabroniły przewozu szkła czeskiego na Śląsk. Jego miejsce miało zająć szkło z Nowej Marchii, przy czym uniemożliwiono wywóz szkła śląskiego do pozostałych prowincji państwa pruskiego. W latach dziewięćdziesiątych cofnięto zakaz. Zmiana była spowodowana niemożliwością zaspokojenia popytu wytworami miejscowymi.
Trudności z eksportem sprawiły, że ogromna większość śląskiej produkcji przeznaczona była na rynek wewnętrzny. Na szczęście dla producentów, chłonność rynku zdecydowanie wzrosła – podniósł się standard materialnego bytu śląskiego społeczeństwa, oraz jego aspiracje.
Niektóre śląskie ośrodki szklarskie utrzymywały ożywione kontakty z Rzeczpospolitą. Czyniła tak huta w Leszczynie, sprzedająca też na Węgrzech. W 1766 r. wysłano partię towarów z huty w Szklarskiej Porębie do Polski i Rosji. Nie wydaje się jednak, by wywóz szkła ze Śląska przybrał poważniejsze rozmiary. Jego wartość w 1799 r. wyniosła 11 819 talarów, co stanowiło 15% ogólnej wartości produkcji hut śląskich w tym roku.
Zorganizowanie niemieckiego związku celnego w 1834 r. ułatwiło sprzedaż szkła na rynek saski. Wysłano je również do Ems, Frankfurtu, Królewca, Poznania i Wiesbaden. W latach czterdziestych XIX w. produkty huty „Józefina” znalazły zbyt na rynkach zagranicznych, głównie w Anglii.
Huty szkła
Stanowiły własność szlachty, państwa, miast, klasztorów, majstrów szklarskich, kupców i byłych dzierżawców. W XVII w. posiadaczami hut byli zwykli fachowcy, przybysze z Czech. W XVIII w. niemal regułą stało się zakładanie ich przez feudałów. Jednakowoż w I połowie XIX w. część hut szlacheckich przeszła w ręce dzierżawców bądź majstrów. Na Dolnym Śląsku podjęcie produkcji przez szlachtę było poprzedzane zakładaniem hut właśnie przez majstrów.
Z czasem dzierżawcy przejmowali obiekty, a szlachta zadowalała się czynszem i opłatami za drewno. Majster pragnący „iść na swoje”, musiał zdobyć pozwolenie od wielkiego pana, na którego ziemi planował rozpocząć produkcję szkła.
Prości robotnicy szklarscy byli pochodzenia miejscowego, specjaliści natomiast, prócz wielokroć wzmiankowanych przybyszy z Czech, napływali także z innych niemieckojęzycznych obszarów, jak Pomorze czy Meklemburgia.
Stan zatrudnienia w śląskich hutach zdradzał tendencję wzrostową. Historycy ustalili, że w ciągu np. ostatnich dwunastu lat XVIII w. niemal się ono podwoiło (do 240 osób). Czterdzieści lat później pracowało już czterystu kilkudziesięciu szklarzy. Na kolejne ich podwojenie czekano zaledwie cztery lata.
Największe huty znajdowały się na terenie rejencji legnickiej. Zatrudniały przeciętnie po 42 pracowników. Zasada generalna była taka, że tam, gdzie wytwarzano szkło szlachetniejszych gatunków, załoga była większa, bo i urządzeń do obsłużenia było więcej. Huty małe, technologicznie zacofane, zatrudniały po 10 osób.
Kubek na stopce (wys. 15,5 cm), Anton Simm, 1830-1840 r.
Czy szkło śląskie było choć trochę oryginalne?
Pod względem artystycznym długo było ono naśladownictwem szkła czeskiego. Pierwsze nowatorskie szkła pojawiły się u schyłku XVII w. Zaliczamy do nich sceny figuralne przedzielone roślinną kompozycją.
Największą oryginalność wykazują jednakże puchary ozdobione techniką szlifu wypukłego. Polegał on na wydobyciu motywów zdobniczych poprzez wgłębne wycięcie tła. Były to zazwyczaj masywne puchary, wyróżniające się dzwonowatą czaszą. Ich powierzchnię pokrywał reliefowy ornament o motywach akantu.
Impulsu artystycznego dostarczyły współczesne wyroby z kryształu górskiego. Inicjatorem zastosowania tej techniki był Frederyk Winter, który pracował jako szlifierz na dworze Krzysztofa Schaffgotscha w Cieplicach. W 1687 r. Winter uzyskał od swego mecenasa wyłączny przywilej na uprawianie tej techniki, a w latach 1690-1691 zbudował pierwszą na Śląsku wodną szlifiernię w okolicach Piechowic.
Prowadzono tam obróbkę nie tylko samego szkła, ale także szlachetnych i półszlachetnych kamieni. Wymagająca precyzji obróbka tych ostatnich przyczyniła się do stworzenia nowego stylu, odznaczającego się delikatną manierą dekoracyjną plus tendencją do wysmuklania kształtu kielichów.
Grawerzy nagle stali się ludźmi cenionymi, niechętnie wypuszczanymi ze śląskiej ojczyzny. Wręcz im tego zakazywano – podobnie jak w epoce Renesansu szklarzom z Murano (w pobliżu Wenecji) władze republiki zabraniały opuszczania wyspy.
Wysoki poziom artystyczny śląskiego szklarstwa, skończył się wraz z pruskim panowaniem. Nowe władze prowadzące egoistyczną politykę gospodarczą „podcięły skrzydła” miejscowym twórcom. W ostatniej ćwierci XVIII w. zaczęto, na pruskim już Śląsku, wyrabiać kieliszki o czaszy jajowatej, wspartej na masywnej stopie. Dekoracja ich ograniczała się do stereotypowych motywów klasycystycznych.
U schyłku pierwszej połowy XIX w. triumfował wśród śląskiego mieszczaństwa styl biedermeier, wprowadzając modę na ciężkie szklane naczynia, o wyszukanych kształtach. Barwiono je w masie, względnie malowano, dekorując później grawerką. Nadawały się do tego zwłaszcza przedmioty ze szkła wielobarwnego, wykonane techniką powłokową.
Jerzy Grundkowski
Całość artykułu w wydaniu drukowanym i elektronicznym
inne artykuły o podobnej tematyce patrz Serwisy Tematyczne
więcej informacj: Świat Szkła 1/2012