Dynamika polskiego PKB do końca przyszłego roku powinna się utrzymać na poziomie zbliżonym do 3,5 proc. – prognozuje Michał Dybuła, główny ekonomista BGŻ BNP Paribas. Polską gospodarkę wspierać będzie przede wszystkim wzrost poziomu konsumpcji. Silny pozostanie także rynek pracy, a stopa bezrobocia trwale spadnie poniżej 10 proc. Zagrożeniem dla naszego kraju jest jednak kierunek polityki fiskalnej, jaki zostanie obrany po wyborach parlamentarnych.
– Spodziewamy się, że tempo wzrostu gospodarczego utrzyma się w okolicach 3,5 proc., zarówno w tym, jak i w przyszłym roku – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Michał Dybuła, główny ekonomista BGŻ BNP Paribas.
Analityk BGŻ BNP Paribas zwraca uwagę na niepewność co do kierunku prowadzonej polityki fiskalnej, który obierze rząd po jesiennych wyborach parlamentarnych. Jego zdaniem będzie to istotny czynnik wpływający na stan polskiej gospodarki nie tylko w tym, lecz także w przyszłym roku.
Jednym z motorów napędowych polskiej gospodarski w najbliższym czasie będzie wzrost konsumpcji. Zwiększone wydatki gospodarstw domowych to efekt między innymi poprawy sytuacji na rynku pracy.
– W przypadku konsumpcji spodziewamy się wzrostu w okolicach 4 proc. w najbliższych kwartałach. Również inwestycje, przynajmniej krótkoterminowe, powinny dość mocno dokładać do wzrostu gospodarczego – prognozuje główny ekonomista BGŻ BNP Paribas.
Ekonomista zastrzega jednak, że przyszły rok może przynieść pewne spowolnienie w zakresie inwestycji. Odnosi się to zarówno do sektora prywatnego, jak i do inwestycji w sektorze publicznym. Silny pozostanie natomiast eksport.
– Dobre tempo wzrostu gospodarczego generuje niewątpliwie popyt na pracę, widzimy to zarówno w tych twardych danych o zatrudnieniu, jak i we wszystkich badaniach wśród przedsiębiorców – tłumaczy Dybuła.
Według lipcowych danych GUS-u wzrost zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw wyniósł 0,9 proc. rok do roku. W firmach zatrudniających powyżej 9 osób pracowało w tym okresie łącznie 5,58 mln osób. W kolejnych okresach dynamika wzrostu zatrudnienia prawdopodobnie ulegnie stopniowemu zahamowaniu. Powodem jest nasycanie się rynku. Wzrost liczby pracujących przełoży się jednak na niższą stopę bezrobocia.
– Naszym zdaniem spadnie ona poniżej 10 proc. w najbliższych miesiącach i tak się utrzyma. Ten trwały spadek stopy bezrobocia będzie postępował – informuje Michał Dybuła.
Na koniec I półrocza stopa bezrobocia w naszym kraju według metodologii GUS wynosiła 10,3 proc. Według danych ministerstwa pracy w lipcu bezrobocie spadło jednak do 10,1 proc. i jak zapowiada minister Władysław Kosiniak-Kamysz, w sierpniu powinno spaść do wartości jednocyfrowej. Prognozowany spadek będzie efektem zarówno większego popytu na pracę, jak i mniejszego tempa wchodzenia ludzi na rynek pracy.
– Wydaje mi się, że analizując dane, trudno ten efekt wpływu reformy urzędów pracy na stan rynku precyzyjnie skwantyfikować. Widzimy na pewno popyt na pracę i on utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie – mówi ekonomista BGŻ BNP Paribas.
Rozmówca główną przyczynę spadku bezrobocia dostrzega w stopniowym wzrośnie produkcji krajowych przedsiębiorstw. Wraz ze wzrostem liczby realizowanych zamówień pojawia się popyt na pracowników, zarówno tych prostych, jak i tych wykwalifikowanych.
– Ramy regulacyjne czy instytucjonalne, w jakich nasz rynek pracy się znajduje, być może również mają jakiś pozytywny wpływ, nie jest on jednak najważniejszy – podsumowuje ekspert.
Michał Dybuła, główny ekonomista, BGŻ BNP Paribas
źródło: newseria.pl